|
NOTA BIOGRAFICZNA REPRODUKCJE OBRAZÓW TEKSTY
WODA - NATURA RZECZY JOANNA STASIAK
W czerwcu 2006 roku Mirka i Kazimierz Rocheccy przygotowując V Forum Malarstwa Polskiego zadali uczestnikom pytanie o naturę rzeczy, rzeczy które "zostały powołane do istnienia przez człowieka, ukształtowane jego dłońmi i umysłem". Pytanie dotyczyło codziennych przedmiotów.
Można na to pytanie dać odpowiedY - pamiętając
o przekonaniu starożytnych, dla których "natura rzeczy" oznacza to co nie ulega zmianie. W tym rozumieniu natura nie oznacza zjawisk przyrodniczych, lecz tylko rządzące prawo, a rzecz nie ogranicza się do przedmiotu. Natura rzeczy nie leży na powierzchni lecz jest ukryta, niedostępna i trzeba jej szukać w głębi zjawisk, które choć są różnorodne i przypadkowe, to ich natura jest jedna i konieczna.
Myślałam o ukrytym porządku obrazu, o jego prawach i zasadach, o tym ze dzieła trwają obok siebie jakby poza czasem, złączone wspólną naturą. O tym miałam mówić w Rzeszowie podczas zakończenia Forum Malarstwa Polskiego.
We wrześniu 2006 roku stanęłam na betonowym wale zapory w Solinie oddzielającym szeroki zalew rzeki od urwiska ze spadająca wodą. Solina to zbiornik wyżłobiony w górach, spięty klamrami betonowych płyt. Zgromadzona masa spokojnej wody napiera na zaporę. Kłębią się wielkie karpie zatrzymane przegrodą, skuszone chlebem. Na ścianach zamkniętej śluzy widać zielone ślady po uderzeniach wody, a strome kanały spustowe są zraszane strugami, które przedarły się pomimo opuszczonych tam. Ogromne rozlewisko pod horyzontem, wspólnym dla nieba i wody.
Stojąc na koronie zapory czuje się prawdę starotestamentowych słów (Ps. 24, 1-2) o ziemi założonej na morzach i utwierdzonej na wodach. Odbicie gór w wodzie, ciemniejsze i mocniejsze niż ich widok na tle nieba, potwierdza, ze skala może zostać ulokowana na płynnej podstawie. WyraYniej oddzielone jest światło od ciemności niż wody od sklepienia niebieskiego. Horyzont nad zalewem nie zawsze rozdziela niebo i wodę, czasami jest jak cienka linia pomiędzy wodami. Tu widać, że Niebo i Woda tworzyły kiedyś jedność, ich natury były wymieszane i kryły w sobie zarazem błękit pogodnego nieba, oleistą gęśtość wody tuż przed długotrwałym deszczem i srebrne rozbłyski burzowego nieba.
Przepełnione śluzy otwierają się, woda wali przez prawie pionowa zaporę z hukiem w dół. U góry tafla wody pozostaje jakby nieporuszona. Jej spokój jest pozorny, ta jasna woda ma swoje drugie dno. Zalane wsie mają jeszcze swoje nazwy: Solina, Teleśnica Sanna, Horodek, Sokole. Pod wodą od czterdziestu lat pozostają zarysy fundamentów domów zniszczonych wcześniej w akcji Wisła, cmentarze z łemkowskimi grobami. Stary świat leży w uśpieniu.
Słyszę ciszę w sztuce współczesnej zalanej wodą. Cisze obrazów które nie mówią o świecie. Na powierzchni życia artystycznego pływają worki foliowe i śmieci. Może to zatopienie malarstwa nastąpiło już w XIX w, a Picasso, Braque, Giacometti, Balthus, Wróblewski wyskoczyli ponad powierzchnie w ostatecznym wysiłku, jak wielkie ryby w beztlenowym jeziorze. Jeszcze Gustav Courbet malując "Spokojne morze" (1866) i "Sztorm" (1866) przedstawiał w obrazach wody naturę życia zarówno w jej w stanie równowagi jak i zachwiania. W obrazie "Początek świata" (1866) ukazał zarośnięte i wilgotne łono życia, zamknięte lub otwarte jak śluza. Z którego w latach 90. akuszerka wyjęła lalkę Barbie.
Tama pozwala patrzeć na różne stany wody w tym samym czasie. Po prawej spokój i bezruch, po lewej nawałnica i huk. A człowiek stoi na pasie muru, który sam wzniósł. I z tego miejsca nie wydaje się banalna odpowiedY: woda - natura rzeczy, obraz - sens trwania.
|
| | |
|