Konrad Turzyński

 

 

25 stycznia – dwa różne Sejmy

 

 

 

<http://swkatowice.mojeforum.net/post-vp18344.html#18344>

<http://www.abcnet.com.pl/25-stycznia-dwa-rozne-sejmy>

<http://nis2008.07x.net/index.php?module=Aktualno%B6ci&func=display&sid=133>

 

 

 

 

 

25 stycznia 1830 r. Sejm Królestwa Polskiego odważył się uchwalić detronizację rodu Romanowów, chociaż trwały działania wojenne między Królestwem Polskim a Cesarstwem Rosyjskim. Tzw. "klasa polityczna" nie pamiętała (= pamiętała, ale nie brała pod uwagę), że Rosjanie kilkadziesiąt lat wcześniej, z Polski wówczas nominalnie jeszcze niepodległej, wywieźli w głąb Rosji kilku posłów, najbardziej im się sprzeciwiających.

 

Utworzone na Kongresie Wiedeńskim quasi-państwo polskie (obejmujące niewielką część b. I Rzeczypospolitej) zostało postanowieniem mocarstw złączone unią personalną z Cesarstwem Rosyjskim. Miało swoje odrębne wojsko, a tylko na samym jego szczycie stał Rosjanin, wielki książę Konstanty.

 

Owszem, wiadomo: unia dynastyczna pozostała jeszcze przez niemal wiek, a tylko skasowano nazwę "Królestwo Polskie" (przemianowane na "Kraj Przywiślański") i jego konstytucję (zastępując ją tzw. Statutem Organicznym). Ale GEST pozostał w pamięci pokoleń...

 

25 stycznia 1982 r., dokładnie w 151 lat później, Sejm Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej POSŁUSZNIE uchwalił zatwierdzenie dekretów Rady Państwa ustanawiających stan wojenny (tym samym zalegalizował coś, co nawet według prawa PRL było bezprawiem!), chociaż Armia Czerwona nie toczyła w tym czasie (ani w ogóle nigdy) bitew z Ludowym Wojskiem Polskim. Tzw. "klasa polityczna" ówczesnej PRL zapewne pamiętała, jak Sowieci postąpili z przedstawicielami władz Polski Podziemnej (podstępnie zwabionymi niby na rozmowy, a naprawdę do moskiewskiego więzienia). A po 12 latach z Imre Nagy'em i jego współpracownikami (również podstępem ich schwytano).

 

Sekretarz generalny KC KPZS nie był z urzędu I sekretarzem KC PZPR. Przewodniczący Prezydium Rady Najwyższej ZSRS nie był z urzędu przewodniczącym Rady Państwa PRL. Unii personalnej zatem nie było. Na czele LWP stał nominalnie Polak, ale na niższych szczeblach bywało tak, że dowódca pułku LWP był w ramach Układu Warszawskiego bezpośrednio podporządkowany dowódcy dywizji, który (wraz z pozostałymi oddziałami owej dywizji) wchodził w skład Armii Czerwonej. Formalnie PRL była niepodległa i miała swoje przedstawicielstwo w ONZ. Faktycznie jej samodzielność była mniejsza niż samodzielność Królestwa Polskiego z lata 1815-31. O tym lubią "nie wiedzieć" tacy, którzy Polskę Ludową uznają za jakąś, chociaż kulawą, formę niepodległości Polski.

 

Przejawem jej "samodzielności" było przywrócenie rogatywek, o co dopominał się właśnie na owym posiedzeniu Sejmu PRL sprzed dokładnie 27 lat pułkownik Janusz Przymanowski, który zapewne nawet takiej rzeczy nie zrobiłby bez rozkazu... Gdyby bowiem bez rozkazu działał, to przywrócenia (częściowego) rogatywek w LWP nie byłoby.

 

 

Toruń, 25 stycznia 2009 r.