Konrad Turzyński
Przynajmniej
trzy obietnice
zob.:
<http://www.polskieradio.pl/krajiswiat/opinie/artykul21314.html>
<http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?p=4965&highlight=#4965>
Gdy tylko 21 stycznia 2001 r. powstała nowa
partia o nazwie "Platforma Obywatelska", jednym z jej haseł
było dążenie do umoralnienia życia publicznego – w każdym razie pod tym jednym
względem, że mianowicie nie powinno być tak, aby partie polityczne dostawały od
budżetu (czyli pośrednio od wszystkich podatników) nagrody pieniężne za sukcesy
wyborcze; im więcej mandatów poselskich zdobywają w Sejmie, tym większa jest ta
nagroda. Postulat jest słuszny, bo sam ów mechanizm miał jakoby ograniczyć
finansowanie partii politycznych będące w rzeczywistości płaceniem łapówek. Chyba
mało jednak jest przepisów, które jest łatwiej obejść niż ten właśnie! PO już w
2001 roku zebrała 300 000 podpisów dla poparcia tego swojego postulatu. Jednak
9 marca 2005 r. Sejm odrzucił inicjatywę Platformy na rzecz zniesienia owych
dotacji budżetowych dla partii politycznych.
Po upływie kilkunastu miesięcy partia "pękła": "W tej chwili pieniądze biorą
wszystkie partie. Uważamy, że to zła zasada. Ale nie możemy ograniczać swoich
szans wyborczych. Nie możemy sobie pozwolić na to, żeby tych pieniędzy nie
wziąć." (jak
sekretarz generalny PO Grzegorz Schetyna powiedział "Gazecie Wrocławskiej" z 9 maja
2006 r.). No, ale teraz, po niespełna 6
latach, Platforma zaczyna mieć okazję do tego, aby od słów przejść do czynów.
Oby z powodzeniem! Sama, co prawda, bezwzględnej
większości w Sejmie nie uzyskała, ale czyż w innych partiach, np. w PSL, w PiS, albo na
przykład w LiD –
dlaczegóżby nie?! – nie znajdą się w wystarczającej liczbie (tj. przynajmniej
22) zacne posłanki i zacni posłowie, którzy pomogą ten szlachetny cel ziścić?
Jak może niektórzy z nas pamiętają, rząd Tadeusza Mazowieckiego był (tak w
każdym razie to wtedy deklarowano) emanacją koalicji tylko trzech ugrupowań
sejmowych: OKP + ZSL + SD, ale wśród posłów PZPR procent tych, którzy 12 września 1989 r. głosowali za votum
zaufania dla tego rządu, był wprost imponujący! (Prawdopodobnie było to ok.
70%, bowiem za votum głosowało 402 posłów, z tego co najwyżej 264 należało do
owych 3 ugrupowań.)
Minęło trochę czasu. W dniu 6 czerwca 2004 roku Platforma Obywatelska
na swojej konwencji wystąpiła z inicjatywą "4 ´ Tak". Chodziło o domaganie się referendum, którego jednym ze
skutków mogłaby być zmiana ordynacji wyborczej do Sejmu, która uchodzi za
proporcjonalną (a w rzeczywistości jest DYSproporcjonalna), na większościową
(czyli wybieralibyśmy od tej pory
posłów w jednomandatowych okręgach wyborczych). Samoobrona już o 9 lat
wcześniej, na swoim zjeździe w dniu 5 maja 1995 roku, uznała taka zmianę
ordynacji wyborczej za jeden ze swoich programowych celów. Jednak niemal
dwuletni okres pozostawania w koalicji rządzącej nie przybliżył jej (Samoobrony) do ziszczenia
tego celu bardziej niż poprzednie kilka lat pozostawania (formalnie) w opozycji
parlamentarnej... Platforma Obywatelska znana jest jednak z tego, jak dwubiegunowo
postrzega naszą scenę polityczną (SO głównym wrogiem PO, zresztą z nieukrywaną wzajemnością...).
Szczególnie ustami Jana Rokity uświadamiano opinii publicznej to, jak ważny
jest ten kontrast między PO a SO. Wypadałoby więc oczekiwać, że wreszcie ten kontrast
zobaczymy, także pod tym względem: że obietnice są nie tylko składane, ale
także realizowane. Zwłaszcza, kiedy okoliczności sprzyjają. Mam na myśli
ilość właśnie uzyskanych krzeseł w Sejmie. W Polsce już dawno tyle mandatów
poselskich na raz nie podlegało jednemu kierownictwu politycznemu. Gdyby to
jednak miało nie wystarczyć – podsyłam do podpowiedzi kończącej poprzedni
akapit.
Następny
rok, kampania wyborcza latem 2005 r., przyniósł popularność kolejnemu hasłu
Platformy Obywatelskiej. Jest to hasło "3 ´ 15". Chodziło oczywiście o zmniejszenie stawek podatkowych PIT,
CIT i VAT do piętnastu procent: "Dobry pomysł to 3 razy 15 proc., bez ulg. Zamierzamy
wprowadzić ten system tak szybko, jak to tylko możliwe" – powiedziała dziennikarzom wiceprzewodnicząca
Platformy Zyta Gilowska, a jest to
wiadomość z 11
marca 2005 r. (Skoro już o tym
mowa, to przypomnę, że jedną z reform zainicjowanych w Rosji przez jej obecnego
prezydenta była zmiana, mająca zaradzić coś na nieściągalność podatków; postanowiono,
że podatek dochodowy będzie pozbawiony wszelkich ulg, ale za to obniżony –
uwaga! – do DWUNASTU procent. Może tędy droga? To piszę ze względu na tych,
którym hasło "3 ´
15" nie podobało się gdyż uważali, że najniższa stawka podatku
dochodowego w wysokości 19% jest korzystniejsza, jak gdyby 19 to było mniej niż
15...) Szczególnie cennym jest
pomysł obniżenia podatku od wartości dodanej: on powinien koniecznie być
mniejszy niż jest w tym państwie, którego gospodarka tak łatwo i skutecznie
konkuruje z gospodarka polską. Chodzi, rzecz jasna, o Niemcy. Dzięki takiej
obniżce polskie towary łatwiej mogłyby wygrywać współzawodnictwo z niemieckimi
nie tylko na polskim rynku, ale także za granicą, obszaru Niemiec nie
wyłączając! Właśnie ze względu na ten aspekt należy zauważyć, że zrealizowanie
przez PO tej koncepcji byłoby pożyteczne także dla samej tej partii z przyczyn
propagandowych. Krytycy PO w innych partiach i w niechętnych jej redakcjach
lubują się w przypisywaniu temu ugrupowaniu co najmniej zbyt życzliwego
stosunku do Niemiec (nieraz wyrażają to dosadniej...). Obniżenie VAT w Polsce
poniżej poziomu niemieckiego byłoby kontrargumentem w tych międzypartyjnych
połajankach, tak więc można by z pożytecznym (dla kraju) połączyć także
przyjemne (dla swojej partii). Gdyby jednak również tym razem liczebność klubu
poselskiego PO okazała się przeszkodą – odsyłam do podpowiedzi zawartej
powyżej, pod koniec pierwszego akapitu.
Ba,
realizując powyżej przypomniane hasła i obietnice partia obecnie rządząca
mogłaby w połajankach międzypartyjnych wyzyskać także ten aspekt, że zmiana
ordynacji wyborczej i zniesienie dotacji budżetowych dla stronnictw to wszak
dalszy ciąg budowania taniego państwa. A więc dokończenie tego, czego nie
zdążyła (albo nie chciała) zrealizować poprzednia partia rządząca. Jako
wyborca, uważający za słuszne i pożyteczne powyżej omówione hasła
i pomysły, mogę powiedzieć, że jest mi obojętne, kto je zrealizuje.
Podobnie zresztą, jak jest mi obojętne, kto ewentualnie ich nie
zrealizuje.
Toruń, 25 października 2007 r.