Konrad Turzyński
Znakomita
argumentacja za JOW!
zob.:
<http://swkatowice.mojeforum.net/viewtopic.php?p=4533&highlight=#4533>
Wybory wg ordynacji
większościowej ("system westminsterski", okręgi jednomandatowe, np.
po staropolsku: jeden poseł z każdego powiatu) byłyby tańsze i dla uczestników
współzawodnictwa, i dla budżetu państwa.
To dlatego
uważam, że wybory, które rozpisano na 21 X 2007, są PRZEDwczesne. Mam na myśli nie tylko (chociaż
także) to, że jest dopiero rok 2007 (a nie 2009), ale również to, że ―
pomimo zapowiadania PRZEZ WIELE MIESIĘCY (jeszcze na kilka miesięcy PRZED
nagłym odejściem premiera Marcinkiewicza) skrócenia obecnej kadencji parlamentu
― NIE wykorzystano tego czasu na reformę ordynacji wyborczej.
Można było uchwalić
wreszcie tę większościową (co byłoby rozsądne także z punktu widzenia interesu
partii dotychczas rządzącej...). Krytycy ordynacji tzw. proporcjonalnej
wyszydzali WIELOKROTNIE fakt, że poprawiano ordynacje chyba w KAŻDEJ kolejnej
kadencji (tak naprawdę chodziło im o to, że były to zmiany NIEISTOTNE); to fakt
― przeróbki ordynacji działy się w Polsce CO KADENCJĘ już... od połowy
lat 80. Teraz dopiero omieszkano to zrobić.
To również
dlatego uważam, że doprowadzenie do owych przedterminowych wyborów jest wyrazem
AROGANCJI "klasy politycznej" wobec "elektoratu". Tak, "klasy
politycznej", bo ZA tym byli politycy i z obozu rządzącego, i z różnych
partii opozycyjnych. Ogłoszenie tych wyborów jest powiedzeniem elektoratowi
(jak kiedyś prez. Wałęsa): "NIE DALIŚCIE MI (NAM). Źle zagłosowaliście.
To nic, że reguły gry są do bani. To nic, że pozostawiamy je takimi. Głosujcie
znowu." I nikt (z ONYCH) nie chce przyznać, że nie pomyślał, co
będzie, jak nie wyjdzie, tzn. jak znowu nastąpi pat i zajdzie potrzeba
montowania koalicji podobnie nietrwałych jak ta sprzed paru miesięcy? Znając
niezbyt wielką "długomyślność" (cytat z kazania papieskiego z Gdańska
z czerwca 1987 r.) tych "szachistów" można się spodziewać, że ZNOWU
powiedzą, iż to NASZA (= WYBORCÓW) wina. No bo czyja, prawda? Przecież nie
ICH! Przecież ONI (ci z lewa, ci z prawa i ci ze środka) to są
patrioci czystej wody, ONI chcą naszego dobra (i to dlatego mamy go coraz
mniej...). Ba, to "elektorat" (a nie "klasa
polityczna"!) ma czuć nad soba poświst moralnego bata: "jeśli
to wy, wyborcy, nie chwycicie za wasze karty do gry, to wy okażecie się
nie-patriotami, a nawet ― grzesznikami". Takie poświsty
pobrzmiewają regularnie, ale BEZ wnikania w to, czy same reguły
nie czynią gry nieuczciwą. To tak, jak kiedyś (ćwierć wieku temu) pewne
autorytety duchow/n/e powiadały, że "kamień nie jest narzędziem
dialogu", jednak dziwnie "zapominały" dodać, że również "pałka ZOMO-wska nie jest narzędziem dialogu". W zakresie wywierania owej
presji moralnej na elektorat funkcjonuje nawet "porozumienie ponad
podziałami" pomiędzy skrzydłem "Rydzyko-katolickim" a
"Tischnero-katolickim", tak przecie bardzo różnymi i wzajemnie
przeciwstawnymi...
Podczas również
2-letniej (ale z powodu NAGŁEGO jej skrócenia ― przez prez. Wałęsę)
kadencji dyskutowano w Sejmie pomysł JOW (zgłoszony przez Unię Polityki
Realnej), ale szybko odrzucono go. Porozumienie Centrum potknęło się o próg
wyborczy rychło (= nie ostało się w Sejmie po wyborach z jesieni 1993 r.) Unię
Wolności spotkał ten sam los w 8 lat później. Jednak obydwie te partie na
wiosnę 1993 r. poparły utrzymanie tak zwanej proporcjonalnej ordynacji (tak
zwanej, bo faktycznie ona proporcjonalna NIE jest!), więc poniosły stratę "na
własną prośbę". Ale wniosku z tego PiS nie wyciągnęło do dzisiaj,
chociaż gdzie jak gdzie, ale tam przygoda PC powinna być szczególnie dobrze
pamiętana...
Rozpisywanie
przedterminowych wyborów przy nie zmienionej ordynacji to bardzo ryzykowny krok
ze strony obecnego obozu rządzącego. Akurat JOW ― w OBECNEJ sytuacji
nastrojów w społeczeństwie polskim ― mogłyby temu obozowi się przysłużyć.
Ustanowienie
"westminsterskiego" systemu wyborczego pozwoliłoby wreszcie
zamknąć mechanizm samopowielania się elit, działający od 1989 roku. Bez
tego zapowiedzi zerwania z PRL-bis i zbudowania taniego państwa pozostaną
tylko słowami!
Jeśli liczymy na
ziszczenie się takich zapowiedzi po tych najbliższych wyborach, to w niemałej
mierze zawiedziemy się ― bez względu na to, kogo swoimi głosami powołamy
do władzy rządowej. "Mechanizm" dalej będzie "powielał"
(skoro PC ― a potem PiS ― do tej pory były przeciwne JOW, to czemuż
mielibyśmy spodziewać się, że to się zmieni?), a partie nadal będą inkasować
nagrody z budżetu państwa (czyli pośrednio z naszych kieszeni) za zdobycie tylu
a tylu mandatów poselskich, nawet jeśli (jak parę lat temu PO) wzdrygały się
przed tymi pieniędzmi (pomysł uchwalenia dopłat z budżetu dla stronnictw
pochodzi od PSL ― czy można liczyć na to,
że PSL niebawem pomoże go znieść?).
Toruń, 16 października 2007 r.