zob.:
<http://www.polskieradio.pl/krajiswiat/opinie/artykul17983.html>
Zimą z roku 2000 na rok
2001 pewna Szwedka, której nazwisko umknęło mojej uwadze, ale pełniąca
oficjalną rolę, wyraziła zdziwienie, a nawet oburzenie faktem, że w Polsce
obowiązuje tak stosunkowo surowy zakaz dokonywania sztucznych poronień. Uznała,
że to może być... jedną z przeszkód hamujących proces przyjmowania Polski do Unii Europejskiej. Taki jawny straszak
zakładał, że Polakom nadzwyczajnie imponują: "eleganckie, tryskające
energią, doskonale urządzone kobiety Zachodu, które [...] bez wahania niszczą
dziecko, jeśli stanie im na drodze do »pełnej realizacji« [...] piękne,
pachnące, zadowolone z siebie istoty, o których myślimy z podziwem
»Europejki«" (są to słowa red. Ewy Polak-Pałkiewicz z artykułu
pt.: "Fatalizm" ogłoszonego w tygodniku "Młoda Polska" z 8 grudnia 1990 r.). Zarazem w wypowiedzi owej
Szwedki zachodziło pewne intelektualne nadużycie polegające na tym, że zamazano
różnicę między Unią Europejską a Radą Europy. To członkostwo w Radzie Europy, już uprzednio przez
Polskę nabyte, jest obwarowane pewnymi wymaganiami dotyczącymi między innymi
stopnia prawnej ochrony życia ludzkiego. Formalnie takich przeszkód nie ma, jeśli
chodzi o aspirowanie do członkostwa w UE.
Istotnie, Polsce
obowiązuje tzw. ustawa antyaborcyjna (wprawdzie ułomna, bo niekonsekwentna,
toteż nie zadowalająca żadnej ze stron namiętnego sporu), a zarazem – od dnia
10 lipca 1993 roku – Polska jest związana ratyfikowaną przez właściwe władze RP
umową międzynarodową, a mianowicie Konwencja o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności. Jak prawo nienarodzonych do życia jest tam uregulowane? Jest
jednoznaczny zakaz wyrażony implicite, a mianowicie poprzez enumeratywne
wyliczenie czterech wyjątków, które nie są traktowane jako sprzeczne z tą
Konwencją przypadki zadawania śmierci ludziom. Ustęp pierwszy artykułu drugiego
pozostawia jeden wyjątek w zakresie UMYŚLNEGO odbierania życia – jest to: 1° egzekucja
wyroku śmierci w tych krajach, w których prawo jeszcze nie zniosło możliwości
wymierzania takiej kary przez sądy ("Prawo
każdego człowieka do życia jest chronione przez ustawę. Nikt nie może być
umyślnie pozbawiony życia, wyjąwszy przypadki wykonania wyroku sądowego,
skazującego za przestępstwo, za które ustawa przewiduje taką karę."). Ustęp drugi artykułu drugiego formułuje pozostałe trzy wyjątki,
odnoszące się do NIEUMYŚLNEGO zadawania śmierci (prawnicy powiedzieliby
zapewne: z zamiarem ewentualnym Pozbawienie
życia nie będzie uznane za sprzeczne z tym artykułem, jeżeli nastąpi w wyniku
bezwzględnie koniecznego użycia siły:). Są to: 2° odparcie
nielegalnej przemocy przeciwko komukolwiek (punkt a: "w obronie jakiejkolwiek osoby
przed bezprawną przemocą"), 3° pokonywanie
oporu (legalnie aresztowanej) osoby w chwili jej zatrzymywania albo dla
zapobieżenia jej ucieczce (punkt b: "w celu wykonania zgodnego z prawem zatrzymania lub uniemożliwienia
ucieczki osobie pozbawionej wolności zgodnie z prawem") i 4° legalne tłumienie zamieszek lub powstania (punkt
c: "w działaniach podjętych
zgodnie z prawem w celu stłumienia zamieszek lub powstania"). Więcej wyjątków nie ma. Jeśli zatem ktoś udowodni, że
pozbawienie życia człowieka odbywające się wskutek tzw. aborcji albo tzw.
eutanazji mieści się w jednej z tych czterech kategorii, to powinien otrzymać
literacką nagrodę Nobla (za nadzwyczajna fantazję literacką), a ponadto –
wiekopomny wpis do księgi rekordów Guineessa.
Moim
zdaniem to nie Polska jest krajem, który należałoby napiętnować z powodu
wewnętrznego krajowego prawa dotyczącego ochrony życia, lecz właśnie liczne inne
kraje naszego kontynentu, głównie tzw. "zachodnie". Z punktu widzenia "dyktatury
większości" to Irlandia i Polska (każda w trochę inny sposób) stanowią
wyjątki w Europie, (całej, tj. "od Atlantyku po Ural", jak by
powiedział gen. Charles de Gaulle), bowiem więcej jest takich krajów,
których wewnętrzne prawo dopuszcza sztuczne poronienia w znacznym zakresie, w
praktyce to jest tzw. "aborcja na życzenie". Ale Z PUNKTU WIDZENIA NORMY PRAWNEJ
zawartej we wspomnianej Konwencji, JEST DOKŁADNIE NA ODWRÓT, to
"wyjątki" są zgodne z "regułą"!
Toteż nic dziwnego, że jakiś czas temu grupa
ówczesnych posłów Akcji Wyborczej Solidarność wystąpiła wobec rządu polskiego z
wnioskiem, aby ten rząd wszczął postępowanie przeciwko Królestwu Niderlandów z
powodu naruszenia w tym państwie EKPC poprzez zalegalizowanie eutanazji. Należało
wtedy pójść "za ciosem" i stworzyć wreszcie precedens pokazujący, że
norma chroniąca życie nasciturusów – osób jeszcze bardziej bezbronnych niż
nieuleczalnie chorzy (którzy podobno, aby mogło dojść do legalnej ich
eutanazji, muszą wyraźnie wyrazić wolę skrócenia swojego życia – ale któż to
sprawdzi post
factum?...) przestanie być martwą literą prawa międzynarodowego! O
ile wiem, żaden rząd polski tego nie uczynił -- a szkoda! -- chociaż minęło od
tego czasu co najmniej sześć lat....
Ta sama konwencja
mianowicie dopuszcza zaskarżanie jednego państwa związanego nią przez inne
takie państwo. Istnieje specjalnie w tym celu powołany organ sądowy: "W celu zapewnienia przestrzegania zobowiązań wynikających dla
Wysokich Układających się Stron z Konwencji i jej protokołów tworzy się
Europejski Trybunał Praw Człowieka, zwany dalej »Trybunałem«. Działa on w
sposób stały. " (art. 19). Tak więc każde państwo będące stroną KoOPCiPW mogłoby oskarżyć inne takie państwo przed ETPC na przykład o to,
że wewnętrzne prawo w tym (oskarżonym) państwie nie jest dostosowane do
Konwencji, skoro dopuszcza legalność aborcji i w ten sposób ogranicza prawo do
życia bardziej, niż to przewiduje art. 2 Konwencji: "Każda z Wysokich Układających
się Stron może wnieść skargę do Trybunału, jeśli uważa, że inna Wysoka
Układająca się Strona naruszyła postanowienia Konwencji lub jej protokołów." (art. 33).
Ironią losu jest
oburzenie kierowane przeciwko Polsce teraz, kiedy nasz rząd nie zgodził się na
celebrowanie 10 października jako dnia przeciwko karze śmierci. Właśnie
argumentacja w celu rozszerzenia owej intencji na dzieci nienarodzone i na
nieuleczalnie chorych jest słuszna i przekonująca. Francuski ksiądz Jean
Toulat ubolewał już w latach 70. wieku XX (w swojej książce "Sztuczne
poronienie, wyzwolenie czy zbrodnia?") nad brakiem "integralnej" obrony życia
ludzkiego: że osobno walczą pacyfiści, osobno – abolicjoniści, a osobno –
przeciwnicy aborcji. Zwalczanie kary śmierci w 27 obecnych państwach
członkowskich UE byłoby jednak "wyważaniem otwartych drzwi". Wszędzie tam
karę śmierci zniesiono i przykładanie do tego uroczystej miary to coś takiego
jak popisywanie się generałów wiedzą o tym, jak należało wygrać wojnę już
zakończoną. Tymczasem prawo wewnętrzne licznych krajów członkowskich UE
dopuszcza eutanazję i aborcję, chociaż to dotyczy osób, których życie bardziej
zasługuje na ochronę aniżeli życie wielu z takich, którzy zamiast kary śmierci
otrzymali wyroki dożywotniego więzienia... Jednakże trudno oprzeć się
wrażeniu, że krytyka Polski z powodu jej samotnego veta jest czymś w rodzaju "antykaczyzmu"
międzynarodowego. Wszak już przedtem,
zanim bliźniacy Kaczyńscy objęli sprawowane obecnie przez nich wysokie urzędy
państwowe, byli znani z tego, że ew. przywrócenie kary śmierci było pomysłem im
nieobcym i m. in. na tym budowano ich czarną legendę, w której miesza się różne
elementy, od "tradycyjnego katolicyzmu" (jak gdyby to też mógł być
zarzut...) aż po "faszyzm" (a przynajmniej – "kaczyzm",
rzecz jasna), i gdzie współwystępują różne stopnie jaskrawości owej tendencji,
od niestosownych dowcipów w znikomo ważnej gazecie, które nie zasłużyły na
przyciągnięcie czyjejkolwiek uwagi, aż po porady udzielane przeciwko Polsce
przez byłego polskiego (!) prezydenta, co jest bardzo niepokojącym zdarzeniem,
niemal bez precedensu.
Toruń, 22 września 2007 r.