Konrad Turzyński

 

Ekstradycja gen. Jaruzelskiego do Czech i/lub Słowacji?

 

ASME (= AntySocjalistyczne MazowszE),    14 grudnia 2005 r.

<http://mazowsze.kraj.com.pl/11345310045927.shtml>

 

"Orientacja na Prawo",          17 grudnia 2005 r.

<http://www.abcnet.com.pl/?q=node/1533>

 

Obserwując, jak "ślimaczą się" postępowania karne, w których gen. Wojciech Jaruzelski mógłby być oskarżonym i ew. skazanym (o ile pamiętam, chodzi o dwa kompleksy spraw: Grudzień 1970 i Grudzień 1981 r.), kompetentni funkcjonariusze publiczni w dwóch sąsiadujących z nami od południa państwach mogą pokusić się o wszczęcie procedury ekstradycyjnej przeciwko generałowi.

 

Oczywiście chodziłoby o formalną współodpowiedzialność tow. Jaruzelskiego za agresję przeciwko ówczesnej Czechosłowackiej Republice Socjalistycznej przez wojska kilku jej formalnych sojuszników, miedzy innymi przez siły zbrojne Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, za które formalnie gen. Jaruzelski odpowiadał jako minister obrony narodowej. Ewentualni zwolennicy postawienia Jaruzelskiego przed sądem w Republice Słowackiej albo Republice Czeskiej mają znakomity argument odnoszący się do tego, jak to Państwo Hiszpańskie wystąpiło o ekstradycję gen. Augusto Pinocheta (właśc.: Augusto José Ramón Pinochet Ugarte) z Chile (też zresztą – emerytowanego prezydenta) z powodu krzywd, jakich z powodu przewrotu wojskowego z dnia 11 września 1973 r. (a raczej – z winy zapoczątkowanej tym przewrotem dyktatury) mieli doznać pewni poddani hiszpańscy na terytorium Republiki Chile. (Tak: poddani, bowiem "Państwo Hiszpańskie", "Estado Español"; w odróżnieniu od "Państwa Izrael", "Medinat Yisra'el", jest – przynajmniej formalnie – monarchią, i to dziedziczną.)

 

Analogia pomiędzy gen. Pinochetem a gen. Jaruzelskim polega na zastosowaniu wyrażenia "tym bardziej". Hiszpanie udali się do Chile z własnej woli, wiedząc o istniejącej tam dyktaturze i najwyraźniej właśnie z jej powodu (chcieli przeciwstawiać się jej, a przynajmniej – wspomagać Chilijczyków, którzy owemu reżymowi przeciwstawiali się, albo nawet bez tego od niego ucierpieli). Skoro spadły na nich represje, to można by ewentualnie bronić dyktatury gen. Pinocheta za pomocą starożytnej rzymskiej zasady prawnej "volenti non fit iniuria" (= "chcącemu nie dzieje się krzywda"), bowiem "widziały gały, co brały" (jak głosi z kolei polskie nowożytne powiedzonko). Oburzenie pokrzywdzonych Hiszpanów przypomina trochę procesy schorowanych palaczy przeciwko firmom tytoniowym. Oburzenie Państwa Hiszpańskiego okazane w imieniu pewnych swoich poddanych i sięgające tak daleko, że aż imające się ostatecznego środka prawno-międzynarodowego, jakim jest instytucja ekstradycji, świadczy wszak o wielkiej determinacji...

 

Cóż wobec tego mają powiedzieć państwa “sukcesorskie” (w każdym razie w tym sensie, że odziedziczyły terytorium) byłej CSRS, tj. Republika Czeska i Republika Słowacka?! Obywatele CSRS nie udawali się za granicę, aby znaleźć się w opresji, gotowanej im przez korpus ekspedycyjny Układu Warszawskiego. Korpus ekspedycyjny oszczędził im tego wysiłku, a nawet decyzji – sam do nich się pofatygował. A więc TYM BARDZIEJ istnieje dobre prawo naszych południowych sąsiadów, aby chcieć osądzić jednego z nielicznych jeszcze żyjących ex-VIP-ów, którzy byli współodpodwiedzialni za dokonanie owej agresji na "bratnią" Czechosłowację.

 

Swoją drogą, znakomity przykład Orwellowskiego "dwójmyślenia" (w oryginale: "doublethink") przejawiają ci, którzy w stosunku do gen. Jaruzelskiego okazują współczucie dla podeszłego wieku i używają tego w swoich wypowiedziach jako jednego z argumentów przeciwko stawianiu Jaruzelskiego przed sądem w jakiejkolwiek sprawie, gdy tymczasem wtedy, kiedy we Wielkiej Brytanii ważyła się decyzja co do wydania władzom hiszpańskim generała Pinocheta (jeszcze starszego niż generał Jaruzelski obecnie!), to przeciwnicy chilijskiego generała oczywiście uważali, że jego wiek i stan zdrowia nie mają nic do rzeczy, bowiem wola doprowadzenia do wymierzenia mu kary była ponad wszystko inne.

 

Gdyby jednak tak się stało, że Jaruzelski zostałby (choćby tylko na karę o "symbolicznie" małym wymiarze) skazany przez sąd w Republice Czeskiej albo / i w Republice Słowackiej przed ew. skazaniem go przez sąd w Rzeczypospolitej Polskiej, to byłoby to jeszcze dotkliwszym upokorzeniem wymiaru sprawiedliwości w RP, niż niedawno udzielone Polsce odmowy ekstradycji: tow. Salomona Morela (przez Państwo Izrael) i tow. Heleny Wolińskiej-Brus, właśc.: Fajgi Mindlak Danielak (przez Zjednoczone Królestwo Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej). Państwo Izrael – nie dbając o ekstradycje! – umiało na swój sposób sprowadzić przed stosowny sąd tow. Adolfa Eichmanna (bez czekania, aż osobnik osiągnie wiek tak podeszły, że łatwo byłoby jego zwolennikom nadużywać argumentu litości wobec starczego wieku!), skazać go i wykonać orzeczoną wobec niego karę... Od wywiezienia z Argentyny do ojczyzny przodków (Eichmann, wybitny współtwórca dzieła ludobójstwa na Żydach, sam był niemieckim Żydem – sic!) do “ostatecznego rozwiązania kwestii Eichmanna” minęło niewiele ponad dwa lata! Niestety, formacja taka jak GROM poczynała sobie bardzo dzielnie, ale jednak przede wszystkim w cudzym interesie (najpierw na Haiti, później w Iraku), o mało co nie schwytała pewnego niecnotę, ale był(by) nim tow. Saddam Hussejn (właśc.: Saddam ibn Hussein al-Tikriti), a nie ktoś, kto unika odpowiedzialności przed polskim sądem za czyny popełnione w Polsce.

 

Aby nie było wątpliwości: tytuł “towarzysz”, umieszczony w skrócie przed niektórymi wyżej wymienionymi nazwiskami, jest zamierzoną uszczypliwością, ma przypominać, że mowa o wybitnych przedstawicielach ruchu socjalistycznego: tow. Helenie Wolińskiej-Brus, tow. Salomonie Morelu i tow. Wojciechu Jaruzelskim z Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (PZPR), tow. Adolfie Eichmannie z Narodowo-Socjalistycznej Niemieckiej Partii Robotniczej (NSDAP) oraz o tow. Saddamie Hussejnie z Socjalistycznej Partii Odrodzenia Arabskiego (BAAS).

 

 

Toruń, 13 grudnia 2005 r.